Unihokej: Złoto dla MMKS Podhale | Wiadomości

Menu dodatkowe

Na skróty

Ustawienia

Wersja językowa

Wyszukiwarka

Treść strony

Unihokej: Złoto dla MMKS Podhale

31 maja 2012
Losy złotego medalu ważyły się do ostatniego meczu w Mrzężynie gdzie odbywały się finały Mistrzostw Polski Juniorek Młodszych w unihokeju.

o turnieju opowiada trener złotej drużyny Arkadiusz Pysz


Czy na finał jechaliście jako faworyci?

A.P. Uważam, że nie byliśmy faworytami mimo, że wygraliśmy turniej półfinałowy. Nasz skład w tym sezonie jeśli chodzi o tą kategorię był skromny i do gry miałem 10 zawodniczek. Za faworytów można było uznać gospodarza turnieju Jedynkę Trzebiatów oraz WSU Wierzchowo.

W pierwszym meczu spotkaliście się z rywalem zza miedzy. Jak przebiegł mecz?

A.P. W tym sezonie graliśmy już trzykrotnie z ta drużyną, a nasz bilans to 2:1. O wyniku zdecydowały detale i dyspozycja dnia najlepszych zawodniczek w zespołach. Mecz zakończył się naszym jednobramkowym zwycięstwem, co potwierdziło, że drużyny są wyrównane.

W pierwszym dniu nie udało się zdobyć kompletu punktów?

A.P. Wygraliśmy z Ludźmierzem, następnie pewnie pokonaliśmy Wejherowo. Jednak obawialiśmy się meczu z Mokotowem Warszawa, ponieważ w półfinale przegraliśmy 2:1. Na początku spotkania straciliśmy bramkę, lecz udało nam się odpowiedzieć dwoma. W końcówce warszawianki doprowadziły do remisu, lecz ten remis nie przekreślał naszych szans na mistrzostwo.

Czy spotkanie z gospodarzami było ciężkie?

A.P. Faworyt miał po pierwszym dniu komplet punktów, lecz my wyszliśmy pewni swoich umiejętności. W tym meczu zdobyliśmy wszystkie bramki, trzy po naszych akcjach wpadły do bramki Jedynki oraz dwie bramki samobójcze po przypadkowych zagraniach obrońców wpadły za plecy Pauliny Młynarczyk. Rywal nie był taki straszny i zasłużenie wygraliśmy jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie.

Losy złotego medalu ważyły się do ostatniego meczu. Czy spodziewaliście się takiego obrotu sprawy?

A.P. Mecz z Wierzchowem wyrównany był do czasu strzelenia pierwszej bramki przez nas. Po golu Patrycji Fryźlewicz nasze akcje były coraz groźniejsze, a Magdalena Mamak rozstrzelała naszego przeciwnika strzelając pięć bramek.

Jak świętowaliście mistrzostwo?

A.P. Na świętowanie nie mieliśmy sporo czasu, ponieważ przed nami była bardzo długa powrotna droga do domu. Niemniej dziewczyny zasłużyły na zwycięstwo swoją ciężką pracą na treningach, zaangażowaniem, wytrwałością i poświęceniem.