Niepewne "swego" Szarotki postraszyły Tyszan
Wyjazd Szarotek do „piwnego” miasta stał pod zapytaniem. Niepewni swego – zawodnicy zdecydowali się wyjechać i rozegrać mecz pomimo zaległości finansowych. Z obiecanego pół miliona, jak deklarowało „miasto” przed sezonem nie wiele trafiło do ich kiesy a kwota ta miała być podstawą by drużyna zagrała w PLH. Zatwierdzone pieniądze w lipcu zaczęły trafiać w części stypendialnej do zawodników dopiero w październiku, listopadzie i grudniu. Styczeń znowu był „martwy”. Od lutego do kwietnia jak deklaruje miasto trafi następna część pieniędzy dla zawodników. Budżet klubu oparty w 30% o dotację z miasta stoi nadal pod znakiem zapytania. Jednak Szarotki pokazały charakter i wyjechały na tyski lód pełne chęci walki.
Tychy by być pewnym gry w strefie medalowej nie mogą już sobie pozwolić na utratę nawet choćby punktu . Każda wpadka może ich kosztować bardzo wiele, a dzisiaj zmierzyli się po raz ostatni z twardo grającymi Góralami. Solidna drużyna zatrzęsła się w posadach , kiedy nieprzewidywalni Nowotarżanie wbili w nich swoje ostre jak brzytwa kły by napsuć krwi faworytom spotkania. Była walka.
Rafał Dutka: Wiedzieliśmy z kim gramy , pierwsze dziesięć minut to napór rywala który szybko chciał objąć prowadzenie. W całej pierwszej tercji popełniliśmy kilka błędów i straciliśmy trzy bramki.
Pierwsze minuty meczu to uporczywe ataki Tyszan walczących od samego początku o jak najszybsze prowadzenie. Przewija się cała plejada Tyskich graczy próbujących pokonać Rajskiego , ale ten skutecznie w bramce aż do piątej minuty. Woźnica autorem pierwszego trafienia.
- Rajski wyciągnął co mógł, koledzy nie mają żadnych pretensji – mówi mój rozmówca – Przemyślał sprawę na spokojnie i będzie z nami do końca. Jest świetnym bramkarzem i dobrze że wrócił, z nim gra się o wiele pewniej.
Po objęciu prowadzenia gospodarze nadal atakują i dążą do podwyższenia wyniku , ale ‘’Koniu’’ nie daje się zaskoczyć pomimo groźnych sytuacji podbramkowych. Za to w dziesiątej minucie , po Tyskiej nawałnicy do głosu dochodzi Podhale. Najpierw Różański trafia w słupek. Następnie Dutka próbuje pokonać Sobeckiego , który interweniuje dosyć niepewnie , a chwile potem wyłapuje strzał Ziętary z najbliższej odległości. Nie ma wyrównującej bramki. I tym razem stare sportowe porzekadło , które wszyscy znamy musi się spełnić – nie wbijesz , to stracisz. Najpierw Parzyszek podwyższa na dwa do zera, a po karze Sulki Woźnica na trzy i takim też prowadzeniem kończy się pierwsza odsłona spotkania.
R.D: Mieliśmy swoje okazje w drugiej tercji i wróciliśmy do gry. Można też było pograć ciałem bo Sędzia pozwalał na ostrzejszą grę i nie gwizdał za często. Z taką drużyną jak Tychy jeśli złapie się kontakt to można przeciągnąć wynik na swoją korzyść.
Między dwudziestą drugą a trzydziestą piątą minutą mamy wysyp bramek jak grzybów po deszczu. Najpierw za ciosem idą Tychy i mamy kolejną trzy-bramkową serię w ich wykonaniu.
R.D: Mamy przestoje w grze i na pewno będziemy to analizować , ale jesteśmy też drużyną nieobliczalną
Co jest adekwatne do tego co działo się w drugiej tercji spotkania. Przy stanie sześć do zera mało kto się spodziewał, że losu meczu mogą jeszcze ulec zmianie – ale Podhale gra do końca. Bez dwóch zdań, talent pierwszej klasy obecnie w Podhalu, Wielkiewicz, po rzucie karnym strzela pierwszą bramkę. W przeciągu pięciu minut Tychy zapominają jak się gra w hokeja, a Podhale solidnie ich rani. Ziętara raz, Czuy dwukrotnie i nagle z wysokiego, pewnego prowadzenia robi się już tylko sześć do czterech. Górale uchwycili swoją szanse podkopując pewność drużyny Tyskiej. Do końca nie pada już żadna bramka i goście wygrywają drugą odsłonę cztery do trzech.
R.D: Są przestoje które źle się dla nas kończą.
Trzecia tercja to ponowna przewaga ‘’Piwoszy’’. Wynik robi się sprawą otwartą , więc Tychy ponownie muszą się napocić by coś ugrać. Nie ma lekkiego spacerku tylko twarda walka o punkty. Podhale atakuje tylko sporadycznie , a Tychom kończą się najwyraźniej pomysły bo nawet w swojej przewadze nie stwarzają niebezpiecznych sytuacji. Wreszcie po dwunastu minutach Parzyszek zdobywa siódmą bramkę co rozdrażnia Czuya który jeszcze w tej samej minucie oddaje atomowy strzał na bramkę gospodarzy. Krążek odbija się od dwóch słupków i nie ma bramki! Pech jakich naprawdę mało. Pod sam koniec spotkania wpadają jeszcze dwie bramki dla gospodarzy , ów wspomniane momenty przestoju dają o sobie znać.
Po wygranej, kąśliwej drugiej tercji Podhale przegrywa całe spotkanie i myśli się już na ostatnie trzy mecze sezonu zasadniczego.
R.D: Przegraliśmy dzisiaj, ale najważniejsze mecze dopiero przed nami. Wyciągniemy wnioski i będziemy walczyć z Sosnowcem, Sanokiem, a także w play outach. Gramy do końca, z Szarotką w sercu, zawsze dla kibiców, nawet jeśli nie wielu ich przyjdzie to dla nich postaramy się utrzymać. Podhale gra do końca.
GKS TYCHY vs MMKS PODHALE 9:4 (3:0, 3:4, 3:0) | ||||
gol | czas | strzelec | asysta | uwagi |
1 : 0 | 04:23 | Michał Woźnica | Adam Bagiński | |
2 : 0 | 14:10 | Adrian Parzyszek | Michał Kotlorz - Teddy Da Costa | |
3 : 0 | 17:49 | Michał Woźnica | Marian Csorich | 5 / 4 |
4 : 0 | 21:00 | Marcin Kozłowski | Grzegorz Pasiut | |
5 : 0 | 24:07 | Marcin Kozłowski | Adrian Parzyszek | |
6 : 0 | 25:23 | Radosław Galant | Jakub Witecki | |
6 : 1 | 26:43 | Filip Wielkiewicz | |
karny |
6 : 2 | 29:07 | Piotr Ziętara | Kelly Czuy - Jarosław Różański | |
6 : 3 | 31:03 | Kelly Czuy | Kamil Kapica | |
6 : 4 | 34:12 | Kelly Czuy |
Maciej Sulka | |
7 : 4 | 51:36 | Michał Kotlorz | Teddy Da Costa - Adrian Parzyszek | |
8 : 4 | 56:07 | Krzysztof Majkowski | Radosław Galant | 5 / 4 |
9 : 4 | 57:30 | Teddy Da Costa | Marcin Kozłowski |